Sytuacja w Warszawie jest bardzo zła. Młodzi ludzie żyją w ciągłym zagrożeniu. Ciebie też mogą złapać i wysłać na roboty. Musisz być bardzo ostrożny. Nie odwiedzaj rodziny, chyba, że w ostateczności. […]
Potrzeba Ci nowych dokumentów. Nie będzie Ci przeszkadzać nerwowe życie pod fałszywym nazwiskiem?
J. KARSKI, TAJNE PAŃSTWO, WARSZAWA 2004, S. 69.
W czerwcu 1940 r. Niemcy urządzili w Warszawie gigantyczną
łapankę. Schwytano około dwudziestu tysięcy ludzi, przewieziono ich w kilka miejsc, gdzie odbyło się sprawdzanie dokumentów, rewidowanie, a gdy były jakieś podejrzenia, także przesłuchiwanie. Wszyscy mężczyźni poniżej czterdziestki zostali wywiezieni na
roboty do Rzeszy, najczęściej do zakładów przemysłu zbrojeniowego. Kobiety między siedemnastym a dwudziestym piątym rokiem życia trafiły do pracy na roli, głównie na tereny Prus Wschodnich.
Osoby, które nie miały dokumentów, posiadały
"lewe" papiery lub nie dość przekonująco tłumaczyły, gdzie pracują i co robią, bądź gubiły się w personaliach, odstawiono do
obozów koncentracyjnych. Ponad cztery tysiące ludzi trafiło do
Oświęcimia, gdzie znalazło się praktycznie poza możliwością otrzymania pomocy.
J. KARSKI, TAJNE PAŃSTWO, WARSZAWA 2004, S. 77
W Warszawie znana była historia zamachu na kawiarnię, do której przychodzili codziennie hitlerowscy oficerowie, w tym tacy, którzy szczególnie angażowali się
w zwalczanie ruchu oporu. Podczas akcji zastrzelono bodaj dwóch
gestapowców, a następnych kilku raniono. Zamachowcom udało się zbiec. Odwet niemiecki był straszliwy. Rozstrzelano dwustu mieszkańców domów sąsiadujących z kawiarnią. Zginęli niewinni ludzie, często nie mający w ogóle pojęcia o istnieniu organizacji podziemnej, która przygotowała zamach. Chcieli przeżyć okupację. Nie chcieli walczyć. Zapłacili życiem za walkę innych.
J. KARSKI, TAJNE PAŃSTWO, WARSZAWA 2004, S. 77.