Wielce Czcigodna Pani
Dowiedziałem się wczoraj od Pani Kister, że jest Pani w Londynie i dlatego bezzwłocznie piszę ten list. […]
Jak Pani pamięta opuściłem Polskę w końcu 1942 r. Zagranicą pracowałem bardzo dużo, zarówno w Anglii, jak i w czasie podwójnego pobytu w USA. Nie pozwolono mi wrócić do Polski , motywując to tym, że więcej zrobię zagranicą. Było to dla mnie bardzo bolesne i tym ciężej, że do ostatecznych granic sił fizycznych pracowałem dla Sprawy. Praca moja na ogół biorąc była pozytywna i polegała na informowaniu Polaków i świata o Polskim Ruchu Podziemnym. Przypuszczam, że łatwo w Londynie zorientuje się Pani o rodzaju i zakresie mych prac.
Usiłowałem utrzymać kontakt z krajem i wszystkimi przyjaciółmi w pracy[?]. Wysyłałem paczki do 19 osób w Polsce z trzech krajów, przesyłałem pieniądze (w sumie osobistych 2100 (dwa tysiące sto) dolarów. F.O.P.owi przesłałem raz 150 dolarów, drugi raz 230 dolarów, trzeci raz wyżebrałem od nieboszczyka Gen. Sikorskiego 20.000 (dwadzieścia tysięcy) jako subwencje.
Cały czas tak organizowałem swe życie, pracę, działalność polityczną, aby wrócić do kraju. Cały czas myślałem o Pani i Reni. Pani uosabiała dla mnie wszystko, co najcenniejsze w Polsce i moim Narodzie.
Niestety warunki ukształtowały się przeciw nam. I wtedy zrozumiałem istotę polityki konieczności Mikołajczyka i popierałem te politykę. I znów niestety – stosunki ukształtowały się przeciw nam. Powrót Mikołajczyka do kraju nastąpił w takich okolicznościach, a jednocześnie została stworzona taka atmosfera zagranicą, presja moralna, wiadomości z kraju – że nagle kilkanaście tygodni temu – okazało się, że wybraliśmy drogę emigracji i to, jak sądzę, długiej emigracji. Jest to przeciw mym zamierzeniom i mojemu instynktowi.
Kilkanaście tygodni temu otrzymałem wiadomości za pośrednictwem Pana Jerzego Lerskiego, ze Pani i otoczenie nie chcą, bym wracał do kraju. To wywołało u mnie decyzję.
Nie umiem żyć bez planu, bez możliwości działania, w iluzjach. Być może jest to wada – dzięki jednak tej cesze charakteru mogę zawsze działać z pewnym pożytkiem.
Uświadomiłem sobie, że obecnie zdecydowawszy się zostać za granicą odcinam sobie drogę powrotu na długi czas. Wiem, że trudno, a raczej przez długi okres czasu prywatne osoby nie będą mogły opuszczać Polski. Obraz Reni, którą nie widziałem mniej niż trzy lata, nie miałem nadziei widzieć w przyszłości, i która znałem kilka tylko miesięcy zatarł się we mnie, w mym sercu, jako przyszłej mej żony. Spotkałem tu kobietę, do której przywiązałem się bardzo, która posiada wszystkie moje uczucia i kocha mnie. Postanowiłem ożenić się i ślub odbył się dwa tygodnie temu.*
Wysłałem wszystkimi drogami wiadomości do Reni, mej Rodziny, Pani, by zawiadomić o tym. Nie wiem czy wiadomości te dotarły. Proszę Panią o umożliwienie mi kontaktu, o wiadomości o mych Drogich lub o wysłanie tej wiadomości swoimi drogami.
Chciałbym wszystko zrobić i mam, i będę miał środki na to, aby pomóc moim bliskim w kraju, Reni, Jej Rodzinie, mej Rodzinie, Przyjaciołom.
Wszystkie moje myśli są z Polską i wszystkie moje wysiłki pójdą, by pomagać Polakom. Wiem, że w moich warunkach będą mógł w coraz szerszym zakresie pomagać Polakom. Nie mogąc pracować w kraju, ani politycznie – będę organizował w dużej skali, i wierzę, że z sukcesem, materialną pomoc, będę urządzał na tym kontynencie tych wszystkich, których los rzucił poza burtę Polski.
Nie chcę pisać w szczegółach, ponieważ nie wiem czy nie potępia mnie Pani, i czy chce Pani, abym mógł myśleć o niej, jak zawsze myślałem i utrzymywać ze mną kontakt.
To jest ta wiadomość osobista
Proszę o odpowiedź na adres: „27 West 86th street New York N.Y. – Mr J. Karski”
Na tym kończę. Muszę Pani powiedzieć, że wiadomość, iż przetrwała Pani wojnę była największym dla mnie szczęściem, że myślę o Pani jako o osobie największej jaką w moim życiu poznałem, że boję się, że potępi mnie Pani, że chciałbym być przy Pani, pomagać Jej i że tak bardzo chcę wiadomości z Polski – oddany
Jan Karski
5.IX.1945.