OKUPACJA NIEMIECKA
TERROR OKUPANTA PROBLEMY DNIA CODZIENNEGO
PROBLEMY DNIA CODZIENNEGO

Członkom Podziemia oprócz niebezpieczeństwa wynikającego z ich pracy towarzyszyły także problemy, jakimi żyło społeczeństwo. Jednym z nich była bieda i niedożywienie, na skutek celowej polityki okupanta. Wraz z okupacją Niemcy wprowadzili reglamentację żywności. Wieś, która w normalnych warunkach żywiła miasto, teraz nie mogła tego robić. Na rolników nałożono obowiązek dostaw płodów dla okupanta. Mogli zatrzymywać jedynie niewielką ich część na swój użytek. W mieście wprowadzono kartki na żywność, które absolutnie nie pokrywały zapotrzebowania. Jakby tego było mało, w sklepach nigdy nie znajdowało się tyle towaru, aby je zrealizować. W rozwiązaniu sytuacji nieocenioną rolę pełnił czarny rynek, choć ceny na nim były bardzo wysokie. W porównaniu z 1939 rokiem ceny podstawowych artykułów, takich jak chleb czy ziemniaki, wzrosły trzydziestokrotnie, a kilogram boczku kosztował pięćdziesiąt razy więcej.

Poziom życia obniżył się drastycznie. Ludzie permanentnie nie dojadali, wiele starań wkładając w zdobycie dodatkowych artykułów żywnościowych lub pieniędzy na ich zakup.
J. KARSKI, TAJNE PAŃSTWO, WARSZAWA 2004, S. 194.

Pani Nowakowa miała […] dużo własnych zajęć. Cała jej uwaga i zapobiegliwość koncentrowały się na utrzymaniu domu i trosce o syna. Dokładnie nie wiem, czym się zajmowała. Nie sądzę, aby to mogła być jakaś stała praca.[…]

Byłem natomiast świadkiem jej sprawności w tak zwanym organizowaniu. Na początku wojny musiała sprzedać niemal wszystkie kosztowności i wartościowe przedmioty, aby zdobyć pieniądze na utrzymanie. Potem chyba zajmowała się pośrednictwem w takim handlu. Sprzedawała rzeczy swoich znajomych zawodowym handlarzom, coś zarabiając. Jeździła też na wieś po jedzenie: mąkę, masło, jajka, wędliny. Później zaczęła przywozić ze wsi… tytoń. Suszyła go w kuchni, a potem skręcała z niego papierosy. […] Swoją produkcję rozprowadzała między znajomych, a także do zaufanych kiosków.

Dzielna kobieta prowadziła naturalnie dom. Zdobywała opał, głownie jakieś stare skrzynki, które rąbała siekierą na podwórku. Czasem przynosiła trochę węgla. Starała się, by Zygmuś jadał regularnie trzy razy dziennie i aby obiad przypominał posiłek z czasów przedwojennych. […]
J. KARSKI, TAJNE PAŃSTWO, WARSZAWA 2004, S. 78-79.